Stalo do meczu z aktualnym mistrzem ligi przystąpiła osłabiona. Trener Mirosław Pasternak w niedzielne popołudnie nie mógł wystawić aż czterech podstawowych obrońców – Mettina Copier, Piotra Piaseckiego, Sławomira Balona i Juana Lamosa. Biorąc pod uwagę klasę przeciwnika można było mieć poważne obawy co do defensywy biało-niebieskich w meczu z ligowym potentatem.
Na szczęście w porę wykurował się Kestutis Mykolaitis, na odsiecz młodszym kolegom przybyła też legenda klubu, Krzysztof Głowala. Ta para stoperów była w niedzielę dla faworyzowanych przeciwników zaporą nie do przebicia!
Pierwsza połowa toczona była przy lekkiej przewadze drużyny Lansdowne, choć nie stworzyli oni w tej części meczu klarownej sytuacji do zdobycia gola. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, a największe zagrożenie rywale stwarzali po stałych fragmentach gry.
Druga połowa to był już ruch jednokierunkowy. Rywale rzucili się do zmasowanych ataków i przez 45 minut prowadzili oblężenie bramki strzeżonej przez Grzegorza Czukiewskiego. Ich ataki przypominały jednak bicie głową w mur. Jeśli już przebili się przez stalowe szyki obronne, to zaporą nie do przebicia był dobrze dysponowany Grzegorz Czukiewski. W 65. minucie meczu kostkę skręcił Kestutis Mykolaitis i wydawało się, że obrona dyrygowana przez byłego reprezentanta Litwy rozsypie się niczym domek z kart… nic bardziej mylnego – popularny Kostia zacisnął zęby i z puchnącą kostką dotrwał do końca meczu!
Stalowcy bronili się ofiarnie, ale nie zapominali też o wycieczkach pod bramkę rywali. Najlepszą okazję do zdobycia gola mieli w 88. minucie meczu, kiedy rywale zupełnie się odkryli i Stalowcy wyszli z kontrą „dwóch na jednego”. Niestety, w ostatniej chwili stoper rywali ofiarnym wślizgiem wybił piłkę spod nóg szarżującego Jacka Lawniczaka.
Reasumując – wynik remisowy to swego rodzaju sensacja. Rywale, którzy rok wcześniej rozbili biało-niebieskich 6-0 wyjechali z twierdzy McCarren mocno sfrustrowani. Na wyróżnienie zasługuje cały zespół, który na boisku zostawił kawał zdrowia. Na specjalne wyróżnienie zasługuje Krzysztof Głowala (na zdjęciu), nestor drużyny, który przez ostatnie dwa lata gra rekreacyjnie w drużynie over-40. Udowodnił, że z piłką jest jak z jazdą na rowerze. Imponował ustawieniem, czytaniem gry, asekuracja i… twardością!
Grzegorz Czukiewski – Kestutis Mykolaitis, Krzysztof Głowala, Łukasz Sowiński, Grzegorz Kruk – Jacek Ławniczak, David Pinto, Herbert Deville, Wilber Bonilla, Paweł Marczenia – Łukasz Olszówka
Rezerwy też bezbramkowo
Stal Mielec NY II – Lansdowne II 0 – 0 (0 – 0)
Pierwsza połowa tego zaciętego meczu była wyrównana i toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Żaden z zespołów nie stworzył klarownej sytuacji do zdobycia gola w tej części meczu.
W drugiej odsłonie zarysowała się lekka przewaga rywali, którzy wypracowali sobie kilka dogodnych sytuacji, ale za każdym razem na posterunku był pewny Łukasz Stankowski. Stalowcy próbowali się odgryzać, ale szwankowała skuteczność.
Na wyróżnienie zasługuje w tym meczu blok obronny – Robert Rybicki, Piotr Dublicki i Kevin Janeczko. Miano gracza meczu przysługuje Łukaszowi Stankowskiemu, który był zdecydowanie najlepszym graczem biało-niebieskich rezerw w rundzie jesiennej.
Lukasz Stankowski – Piotr Dublicki, Robert Rybicki, Tomas Salazar, Kevin Janeczko – Krystian Boguski, Tomasz Rutkowski, Eduardo Chavez, Jacek Korba, Karol Florczyk – Krzysztof Daniszewski. Wchodzili: Rafał Jabłoński, Waldemar Pyryt, Damian Sidorski
Pierwsza Liga Cosmopolitan
2014-11-29
18:44
Stal Mielec NY: zwycięski remis w osłabieniuStal Mielec NY – Lansdowne Bhoys 0 – 0 (0 – 0)