W środę, 14 sierpnia, media obiegła informacja w sprawie przełomu w śledztwie dotyczącym ataków na gazociągi Nord Stream, jakich dokonano w 2022 roku. Według przekazów "Die Zeit", stacji telewizyjnej ARD i dziennika "SZ" niemiecki prokurator generalny Jens Rommel uzyskał pierwszy nakaz aresztowania. Podejrzany to Ukrainiec Wołodymyr Z. Śledczy jako podejrzanych traktują jeszcze dwoje innych obywateli Ukrainy, w tym kobietę. Oni prawdopodobnie byli nurkami, którzy umieścili ładunki wybuchowe na rurociągach. Na razie wobec nich nie ma jednak nakazów aresztowania.
Przełom w sprawie Nord Stream. Są związki z naszym krajem
"Wydaje się, że śledczy z Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) i policji osiągnęli przełom w jednej z najbardziej spektakularnych spraw ostatnich dekad" - ocenił portal tagesschau. Podał też, że w czerwcu tego roku niemieccy prokuratorzy zwrócili się do polskich władz z europejskim nakazem aresztowania w nadziei na ujęcie podejrzanego. Według portalu strona polska nie odpowiedziała dotąd na niemiecki wniosek o pomoc prawną. Nie wiadomo też, dlaczego Z. nie został aresztowany w Polsce - bo właśnie Polska, a trochę ściślej ujmując miasto położone na zachód od Warszawy, to miejsce, w którym miał się ukrywać Wołodymyr Z.
Atak na gazociągi Nord Stream
Przypomnijmy, 26 września 2022 r. trzy z czterech nitek dwóch gazociągów Nord Stream 1 i 2 zostały zniszczone na głębokości około 80 metrów na dnie Morza Bałtyckiego. Duża część rosyjskiego gazu ziemnego dla Niemiec była przez lata dostarczana bezpośrednio przez Nord Stream 1. Wiele krajów wschodnioeuropejskich i zachodnich wielokrotnie stanowczo krytykowało projekt i ostrzegało przed geopolitycznymi konsekwencjami ominięcia Europy Wschodniej w tranzycie surowca. Jak przypomina PAP, w trakcie rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie Moskwa zawiesiła dostawy jeszcze przed zniszczeniem Nord Stream 1. Z kolei gazociąg Nord Stream 2 ostatecznie nie został uruchomiony z powodu rosyjskiej inwazji i wynikłych sporów politycznych.