Władze Stanów Zjednoczonych poważnie obawiają się o swoich obywateli, którzy w tej chwili znajdują się na terenie Rosji. W opublikowanym w środę (28 września) komunikacie pilnie wzywają, by Amerykanie jak najszybciej opuszczali kraj agresora, w przeciwnym razie mogą zostać nawet siłą zmobilizowani. "Rosyjski rząd rozpoczął 21 września mobilizację swoich obywateli do sił zbrojnych w celu wsparcia inwazji na Ukrainę. Rosja może odmówić uznania podwójnego obywatelstwa amerykańskiego, odmówić takim osobom dostępu do pomocy konsularnej USA, zapobiec ich wyjazdowi z Rosji i nakazać im mobilizację" - można przeczytać w oficjalnym ostrzeżeniu.
Mobilizacja w Rosji. USA wzywają obywateli, by wracali do domu
Przedstawiciele ambasady amerykańskiej w Moskwie podkreślają, że już w tej chwili wyjazd z Rosji jest mocno utrudniony, a obywatele amerykańscy przebywający w tym kraju powinni sami zorganizować swój wyjazd "tak szybko, jak to możliwe". Przypomniano także, że w Rosji "prawo do pokojowych zgromadzeń i wolność wypowiedzi nie są gwarantowane" i poradzono, aby unikać wszelkich publicznych protestów", ponieważ "rosyjskie władze aresztowały obywateli USA, którzy brali udział w demonstracjach". Ambasada przestrzega też, by do odwołania zrezygnować z wyjazdów do Rosji.
Panika w Rosji. Mężczyźni są gotowi na wszystko, by uniknąć mobilizacji
Przypomnijmy, Władimir Putin ogłosił mobilizację 21 września. Oficjalnie ma ona objąć 300 tysięcy mężczyzn, nieoficjalnie ponad milion. Rosjanie masowo opuszczają kraj, czekając w kilkudziesięciogodzinnych kolejkach na granicach. Robią wszystko, by uniknąć poboru. W poniedziałek (26 września) informowaliśmy o incydencie, do jakiego doszło w obwodzie irkuckim. 25-letni poborowy, by nie zostać zmobilizowanym, zastrzelił komendanta komisji wojskowej. Tego samego dnia inny młody człowiek na dworcu autobusowym w Riazaniu oblał się łatwopalną cieczą i podpalił. Wcześniej krzyczał, że nie chce na front.