O incydencie donosi "The New York Times", powołując się na informacje rzecznika Secret Service, Steve'a Kopeka. Do zdarzenia doszło w sobotę, 4 czerwca, krótko po godz. 13 czasu lokalnego. Prezydent Joe Biden przebywał wraz z żoną w ich rezydencji w Rehoboth Beach w Delaware. Nagle do zastrzeżonej strefy powietrznej wszedł niewielki prywatny samolot. Jak mówi Kopek, trzeba było podjąć środki ostrożności. Para prezydencka została błyskawicznie ewakuowana. Świadkowie zdarzenia mówią, że Bidenowie schronili się w pobliskiej remizie strażackiej, a nad ich rezydencją szybko pojawiły się dwa wojskowe samoloty. Wszystko skończyło się dobrze, okazało się bowiem, że prywatny samolot wleciał w tę przestrzeń przez pomyłkę. Kopek tłumaczył potem, że akcja ewakuacyjna okazała się pomyłką. "Nie było zagrożenia dla prezydenta ani jego rodziny" - powiedział.
CZYTAJ TAKŻE: Putin dostanie ATAKU serca? Jego generałowie mają plan. Straszny scenariusz dla Ukrainy
"Samolot został natychmiast eskortowany z ograniczonej przestrzeni powietrznej. Jego pilot nie był świadomy obecności prezydenta w Delaware i związanych z tym ograniczeń przestrzeni powietrznej" - komentował urzędnik. Jednocześnie poinformował, że pilot będzie przesłuchiwany przez tajne służby, bo "ze wstępnego dochodzenia wynika, że nie był na odpowiednim kanale radiowym i nie postępował zgodnie z opublikowanymi wskazówkami dotyczącymi lotu".
CZYTAJ TAKŻE: Nie żyje znane na całym świecie "dziecko Gerbera". Ann Turner Cook miała 95 lat