"Rosyjskie wojska w nocy z poniedziałku na wtorek ponownie ostrzelały obiekt infrastruktury wojskowej w rejonie jaworowskim obwodu lwowskiego na zachodzie Ukrainy, prawie na granicy z Polską" - to jeden z pierwszych nocnych komunikatów, jakie w mediach społecznościowych opublikował szef władz obwodowych, Maksym Kozycki. Nieco wcześniej tej nocy dziennikarze Associated Press, przebywający we Lwowie, donosili o serii głośnych eksplozji - miało być około 8-10 wybuchów. Zgodnie z ich relacjami w mieście było też widać jasną poświatę i czuć zapach spalenizny. Wszystko wskazywało na to, że Rosjanie po raz kolejny zaatakowali obiekty wojskowe w położonym 20 kilometrów od granicy z Polską Jaworowie. We wtorek (17 maja) rano Kozycki znał już więcej szczegółów. "W nocy wróg przeprowadził uderzenie rakietowe na obiekt infrastruktury regionalnej oddziału »Kolei Lwowskiej«, położony w powiecie jaworowskim. Wybuch uszkodził infrastrukturę kolejową. Nie było informacji o rannych lub zabitych" - napisał na Facebooku. Dodał także, że ukraińskie jednostki obrony powietrznej zestrzeliły trzy rosyjskie rakiety.
CZYTAJ TAKŻE: Jest decyzja! Szwecja będzie w NATO. "Chcemy dołączyć do Sojuszu"
Przypomnijmy, w połowie kwietnia Rosjanie zaatakowali znajdujące się pod Jaworowem Międzynarodowe Centrum Sił pokojowych i Bezpieczeństwa. W wyniku ostrzału rakietowego zginęło wówczas 35 osób, a 130 zostało rannych.
CZYTAJ TAKŻE: Szok! Takiego pogromu jeszcze nie było. To największa strata Putina od początku wojny