Strzały blisko Białego Domu, ranny jeden mężczyzna. Jest komunikat Secret Service. Gdzie jest prezydent Trump?
Strzały blisko Białego Domu! Jak podają amerykańskie media, m.in. Sky News, w pobliżu siedziby prezydenta Stanów Zjednoczonych funkcjonariusze Secret Service postrzelili mężczyznę, który wymachiwał bronią. Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę, z 8 na 9 marca czasu lokalnego. Według Sky News uzbrojony człowiek, którego postrzelili agenci, został przetransportowany do szpitala. Prawdopodobnie przyjechał do Waszyngtonu z Indiany. O jego obecności poinformowała agentów Secret Service policja w kontekście zagrożenia samobójstwem. W chwili incydentu Donalda Trumpa nie było w Białym Domu, prezydent USA przebywa w swojej rezydencji w Mar-a-Lago na Florydzie. Nie wiadomo, czy postrzelony mężczyzna zamierzał stworzyć jakieś zagrożenie dla głowy państwa, czy faktycznie zagrażał tylko sam sobie.
Komunikat Secret Service brzmi:
„W niedzielę 9 marca dorosły mężczyzna został postrzelony przez funkcjonariuszy Secret Service USA po zbrojnej konfrontacji z funkcjonariuszami organów ścigania w Waszyngtonie.Wcześniej w sobotę lokalna policja przekazała informacje o osobie o skłonnościach samobójczych, która może udawać się do Waszyngtonu z Indiany. Około północy funkcjonariusze Secret Service natknęli się na zaparkowany samochód tej osoby w pobliżu 17th i F Streets, NW. Zobaczyli również osobę idącą pieszo, odpowiadającą opisowi.Gdy funkcjonariusze się zbliżyli, osoba ta wymachiwała bronią palną i doszło do zbrojnej konfrontacji, podczas której nasi funkcjonariusze oddali strzały.Podejrzany został przetransportowany do szpitala w okolicy, a jego stan jest nieznany. Nie zgłoszono żadnych obrażeń u funkcjonariuszy Secret Service.Incydent jest badany przez Zespół ds. Dochodzeń Siłowych Wydziału Spraw Wewnętrznych Metropolitan Police Department, który bada wszystkie strzelaniny z udziałem funkcjonariuszy organów ścigania w Dystrykcie Kolumbii”.
Pierwszy zamach na Donalda Trumpa. Jak wyglądały wydarzenia podczas wiecu w Pensylwanii?
Zamach na Donalda Trumpa miał miejsce 13 lipca 2024 roku w Butler w Pensylwanii. Na wiecu wyborczym Donalda Trumpa niejaki Thomas Matthew Crooks (+20 l.) przez nikogo nie niepokojony zdołał wejść na dach jedynego budynku w bliskim sąsiedztwie sceny z karabinem i strzelić do byłego prezydenta. Kula musnęła mu ucho, Trump był o milimetry od śmierci, ale nic poważnego mu się nie stało. Jak sam stwierdził, przeżył tylko dlatego, że akurat odwrócił się w stronę ekranu z tabelką, choć rzadko to robi. Sprawca został zastrzelony na miejscu przez Secret Service, obecnie oskarżanego przez wiele osób o zaniedbania. Triumfujący Trump już następnego dnia pojawił się na spotkaniu z wyborcami z zabandażowanym uchem.
Drugi zamach na Trumpa, potem eksplozja pod hotelem
Drugi, niedoszły zamach na Trumpa miał miejsce we wrześniu w Palm Beach na Florydzie, gdzie znajduje się jeden z klubów golfowych Donalda Trumpa. Polityk oddawał się właśnie swojej ulubionej rozrywce, czyli grze w golfa, gdy nagle rozległy się strzały! To strzelali agenci Secret Service w ślad za mężczyzną uzbrojonym w karabin AK-47 z celownikiem optycznym. Podejrzany osobnik czaił się w krzakach zaledwie 300 metrów od Trumpa, tuż za ogrodzeniem klubu i celował w polityka. Gdy agenci zauważyli mężczyznę z karabinem, ten porzucił broń i zaczął uciekać, został jednak złapany. Okazało się, że to niejaki Ryan Wesley Routh (58 l.), osoba z przebogatą kartoteką i wyraźnie niezrównoważona. Na początku stycznia doszło do jeszcze innego niepokojącego incydentu. Tesla Cybertruck zaparkowana przed należącym do prezydenta elekta Trump International Hotel w Las Vegas eksplodowała. Zginęła jedna osoba - kierowca wynajętego pojazdu. Siedem osób zostało niegroźnie rannych, budynek nie został uszkodzony. Policja potraktowała to zdarzenie jako prawdopodobny akt terroru, bo w pojeździe umieszczono dużą ilość fajerwerków i paliwo, a także specjalny system detonacji. Donalda Trumpa nie było w Las Vegas w momencie zamachu.
