"Siły zbrojne Ukrainy brutalnie naruszyły porozumienia o przerwaniu ognia używając ciężkiej broni, która - zgodnie z porozumieniami z Mińska - powinna być wycofana" - twierdzą prorosyjscy rebelianci z Doniecka i Ługańska cytowani przez Reutersa powołującego się na agencję Interfax. Według separatystów wspieranych przez Rosję Ukraińcy mieli ostrzelać ich pozycje ogniem moździerzowym. Co prawda już wcześniej dochodziło do wymiany ognia w tym rejonie mimo porozumień mińskich, jednak w obecnej sytuacji to wyjątkowo niepokojące doniesienia. Wcześniej bowiem Rosja wielokrotnie zapewniała, że nie zacznie inwazji na Ukrainę z własnej inicjatywy, jednak zaatakowana będzie musiała się bronić. Strona ukraińska zaprzeczyła już oskarżeniom, dodając, ze to separatyści otworzyli ogień moździerzowy i to osiem razy w ciągu 24 godzin, jednak armia ukraińska nie odpowiedziała ostrzałem.
NIE PRZEGAP: Wojna na Ukrainie. Rosja zaostrza konflikt. Putin gotowy do ataku? [RELACJA NA ŻYWO]
NIE PRZEGAP: Co się stanie, gdy Rosja zakręci kurek z gazem? "Są plany awaryjne"
- Jeśli Ukraińcy przeprowadzą atak na Rosję, nie powinniście się dziwić, że będziemy kontraatakować. To samo zrobimy wtedy, gdy zaczną zabijać obywateli Rosji w jakimkolwiek miejscu - na przykład w Donbasie - powiedział we wtorek rosyjski wysłannik do Unii Europejskiej Władimir Cziżow. Tymczasem NATO nadal twierdzi, że Rosja wbrew deklaracjom wcale nie wycofuje swoich wojsk z ukraińskiej granicy. Wręcz przeciwnie, miało przybyć tam 7 tysięcy żołnierzy.