Sensacyjne informacje z Rosji. W miniony weekend ukraińskie służby specjalne przeprowadziły zamach na życie Władimira Putina (70 l.). "Putin, jesteśmy coraz bliżej ciebie" - napisał na Twitterze Jurij Romanenko, ukraiński aktywista, który opowiedział o szczegółach przeprowadzenia operacji. "W zeszłym tygodniu nasi oficerowie wywiadu otrzymali informację o planowanej wycieczce Putina do parku przemysłowego w Rudniewie. W związku z tym wystartował nasz dron kamikadze, który przeleciał przez wszystkie systemy obrony przeciwlotniczej Federacji Rosyjskiej i rozbił się niedaleko parku przemysłowego" - cytuje go niemiecki "Bild".
Chcieli zabić Putina. 17 kilogramów materiałów wybuchowych
Zamachu dokonano w niedzielę (23 kwietnia), a dron, o którym mowa, to UJ-22. Zgodnie z tym, co pisze niemiecki dziennik, wystartował z Ukrainy w niedzielne popołudnie. "To najnowocześniejszy ukraiński dron średniego zasięgu o zasięgu do 800 kilometrów. W tym wypadku musiał pokonać 500 km. Zamach się nie powiódł, dron rozbił się we wsi Woroskogo na wschód od Moskwy, ok. 20 km od miejsca docelowego. "Z nagrań wynika, że na pokładzie drona znajdowało się 30 bloków wybuchowych C4 o łącznej wadze 17 kilogramów" - pisze "Bild".
Zamach na Putin. Jest panika?
Rosyjskie służby milczą w sprawie zamachu, Putin nie pojawił się ostatecznie w parku przemysłowym, choć mieszkańcy okolic donosili o wielkich przygotowaniach. Ekspert ds. Ukrainy Siergiej Sumlenny komentował w rozmowie z serwisem, że choć "precyzyjne uderzenie w głowę rosyjskiego państwa za pomocą drona kamikadze jest działaniem prawie niemożliwym", to i tak "sam fakt, że taki dron miałby dotrzeć do miejsca, w którym planuje przebywać Putin, jest policzkiem dla rosyjskiego dyktatora".