– Policyjni nurkowie wydobyli ciało dwuletniego Lane'a w środę przed drugą po południu. Znajdowało się na głębokości niecałych dwóch metrów, około trzynaście metrów od brzegu. Ciało było w stanie nienaruszonym poza ranami jakie znalazły się na ciele chłopca w momencie kiedy chwycił go aligator – poinformował na konferencji szeryf Orange County, Jerry Demings. Dodał, że podczas osiemnastogodzinnego poszukiwania chłopca zabitych zostało pięć aligatorów, czy któryś z nich zaatakował dwulatka, tego nie wiadomo. Mały Lane jest pierwszą ofiarą gada na terenie kurortów Disneya od 30 lat. W 1986 roku aligator zaatakował ośmioletniego chłopca. Nie zabił go jednak, ale dotkliwie poranił. Teraz skończyło się wielką tragedią.
Matt i Melissa Graves przyjechali na Florydę z Elkhorn w Nebrasce na swoje wymarzone wakacje wraz z dwójką dzieci: 2-letnim Lane'm i 4-letnią Ellą. To na ich oczach rozegrała się ta niewyobrażalna tragedia. Chłopczyk bawił się nad jeziorkiem. Nagle z wody wyłonił się potężny potwór. Chwycił dziecko i zaczął wciągać do wody. Na pomoc synkowi natychmiast ruszyli rodzice, ojciec próbował wyrwać malucha z paszczy ale nie udało się... To co teraz budzi najwięcej kontrowersji to fakt, że na terenie kurortu nie było żadnych znaków ostrzegających przed aligatorami...
Po 18-godzinnych poszukiwaniach znaleziono ciało 2-latka porwanego przez aligatora. Mały Lane nie miał szans z bestią
Kilkanaście sekund. Zaledwie tyle wystarczyło, by potężny aligator chwycił w paszczę dwuletniego Lane'a Gravesa. Poszukiwanie chłopca trwało osiemnaście godzin... Ciało malucha zostało odnalezione przez nurków w wodzie, niedaleko miejsca gdzie wcześniej się bawił na brzegu disneyowskiego Seven Seas Lagoon w Grand Floridian Resort & Spa na Florydzie.