Węgierscy politycy twierdzą, że unijni politycy chcą zagonić ludzi w kamasze. Będzie obowiązkowy pobór do wojska?
Ten wpis zaniepokoił wielu ludzi w Europie. W poniedziałek, 27 maja w mediach społecznościowych pojawiła się wypowiedź rzecznika węgierskiego rządu Zoltana Kovacsa. Wyraźnie zasugerował on, że politycy europejscy w kuluarach planują nasze pójście w kamasze. Kovacs pisał na temat udziału szefa węgierskiego MSZ w posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych w Brukseli. Jak czytamy we wpisie rzecznika, szef ministerstwa spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto potępił propozycje, które rzekomo tam padły, dotyczące obowiązkowego poboru do wojska w Europie jako "nie do przyjęcia". Dodał, że węgierski rząd będzie stanowczo sprzeciwiał się "wysyłaniu młodzieży z Europy Środkowej i Węgier do walki na Ukrainie".
Josep Borrell: "Unia Europejska nie ma zdolności do ogłoszenia obowiązkowego poboru do wojska". Ale dodał, że taka decyzja należy do krajów członkowskich
Naprawdę będzie obowiązkowy pobór do wojska? Teraz głos zabrał szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Zdementował on słowa szefa MSZ Węgier Petera Szijjarto o tym, jakoby w Europie planowany był odgórnie taki krok. "Unia Europejska nie ma zdolności do ogłoszenia obowiązkowego poboru do wojska. Jesteśmy tak bardzo daleko od posiadania takich uprawnień" - powiedział, jednak dodał, że taka decyzja należy do krajów członkowskich. Nie jest więc wykluczone, że na poziomie poszczególnych państw tego rodzaju decyzje są rozważane. Tak jest zresztą właśnie w Wielkiej Brytanii. Jeśli Partia Konserwatywna wygra wybory, młodzi ludzie będą musieli spędzić rok w armii, ewentualnie jako wolontariusze w straży pożarnej, policji lub służbach medycznych - ogłosił premier Rishi Sunak, konserwatysta. Jednak w sondażach prowadzi obecnie brytyjska opozycja.