- Ten pociąg pędził prosto na mnie! - opowiada mieszkanka okolic Santiago de Compostela - Słyszałam wielki huk! - dodaje. Była środa, godzina 20.41. Po chwili tuż obok niej leżały potrzaskane wagony i ciała zabitych. Wokół unosił się dym, ranni wzywali pomocy.
>>> Katastrofa w Hiszpanii. Zobacz zdjęcia w chwili wypadku!
W tym miejscu tory zakręcają, obowiązuje ograniczenie prędkości do 80 km/h. Nie wiadomo, czemu maszyniści składu z Madrytu to zignorowali i pędzili 190 km/h, gdy pociąg wypadł z szyn. Przez brawurę zabili 78 osób.
- Wykoleił się, co ja zrobię! - powtarzał jeden z maszynistów po wypadku. Drugi też przeżył. Przyznał, że ma na sumieniu pasażerów. Rzecznik polskiej ambasady w Madrycie Maciej Bernatowicz powiedział, że nic nie wskazuje na to, by wśród ofiar byli Polacy, ale nie można tego jeszcze wykluczyć.
Z pewnością pociągiem podróżowało wielu pielgrzymów. W Santiago de Compostela miały się odbyć uroczystości ku czci św. Jakuba i noc sztucznych ogni. Po katastrofie zostały odwołane, a papież Franciszek (76 l.) zaapelował o modlitwę za ofiary.