Jak zawsze MTA tłumaczy się dziurą budżetową i potężnymi wydatkami na remonty i projekty, które mają sprawić, że komunikacja będzie działać sprawniej. O ile samego faktu inwestowania w infrastrukturę nikt nie podważa, ale to, że mają to finansować pasażerowie, bardzo denerwuje – zwłaszcza tych, którzy korzystają z komunikacji i polegają na niej każdego dnia. Tym bardziej, że obietnice poprawy słyszymy za każdym razem podczas ogłaszania podwyżek, tymczasem jest coraz gorzej: tłoczniej, brudniej, nie na czas i bardzo awaryjnie. Przy poprzednim wzroście opłat za przejazd z 2.50 dol. do 2.75 dol. obiecywano, że jakość usług poprawi się... Jak jest wiemy doskonale. Teraz jednorazowy przejazd ma podrożeć o 25 centów czyli do trzech dolarów. Nie wiadomo na razie jak sprawa będzie wyglądać w kwestii MetroCard. To, że podrożeją to wiadomo ale nie wiadomo jeszcze o ile w przypadku 7. lub 30-dniowych kart i ile będzie wynosić tzw. bonus przy doładowywaniu tej samej MetroCard. Szczegółowy plan podwyżek będzie ogłoszony przez MTA wkrótce. Po zatwierdzeniu nowe stawki wejdą w życie najprawdopodobniej w marcu.
Podwyżki w 2017 roku są nieuniknione. MTA rozważa różne opcje podniesienia opłat
Niestety... Chociaż większość z nas ma już serdecznie dość coraz większych opłat za przejazd metrem i autobusami – zwłaszcza za serwis pozostawiający wiele do życzenia – to musimy przygotować się na kolejne podwyżki. I to z początkiem 2017 roku. Przedstawiciele Zarządu Metropolitarnych Zakładów Komunikacyjnych (MTA) omawiają teraz różne opcje ale można spodziewać się, że za jednorazowy przejazd zapłacimy 3 dolary.