- Pięć razy zaszłam w ciążę z porywaczem i za każdym razem bił mnie, dopóki nie poroniłam - to wyznanie Michelle Knight (32 l.), pierwszej z uprowadzonych przez Ariela Castro dziewczyn.
Razem z więzioną od 14. roku życia Giną DeJesus (23 l.) i porwaną 10 lat temu Amandą Berry (26 l.) każdego dnia przeżywała horror. Zboczeniec przykuwał je łańcuchami lub przywiązywał sznurami do piwnicznych ścian i gwałcił raz po raz. A kiedy kobiety zachodziły w ciążę, Castro znęcał się nad nimi, tłukł je po brzuchu, aby poroniły.
>>> Babcine sposoby na domowe porządki
Tylko jeden raz było inaczej. Gdy Amanda spodziewała się dziecka, nie zabił go, a nawet kazał Michelle przyjąć poród i reanimować dziewczynkę. - Jeśli dziecko umrze, pozabijam was - groził wtedy. Jocelyn (6 l.) przeżyła. Z nieoficjalnych informacji wynika, że porodów mogło być więcej. Policja przeszukuje teren wokół domu grozy, szukając ciał.