Pożegnanie zabitego policjanta odbywało się przez cały poniedziałek w Antioch, gdzie mieszkał i udzielał się społecznie. Główne uroczystości żałobne zorganizowano w Antioch Community High School – w szkole, którą Gliniwicz ukończył w 1981 roku. Na wypełnionej do ostatniego miejsca sali nie było osoby, która nie miałaby łez w oczach.
Zabitego policjanta wspominano jak wspaniałego człowieka, niesamowicie pozytywnego, motywującego i zawsze chętnego do pomocy. - Joe był wspaniałym przyjacielem. Jeszcze wspanialszym ojcem, mężem, mentorem dla naszych dzieci i nas samych policjantów, włączając w to mnie. Tęsknię za nim bardzo… - mówił przełykając łzy Nick Garcia z Antioch Police Department.
Podobnie o zmarłym mówił też Mike Behan, szef Fox Lake Police, który dodał, że Gliniewicz swoją postawą i odwagą zarażał innych i sprawiał, że dzieci chciały być policjantami. - To był mężczyzna, który w obliczu niebezpieczeństwa szedł do przodu stawić mu czoła, walczyć z nim. Nie cofał się przed niczym – mówiła z kolei policyjna koleżanka porucznika Rachel Smithburg. Obok niej stał najstarszy syn zamordowanego DJ. Nie był jednak w stanie nic powiedzieć…
Tak jakby chciał zachować siły dla trzech młodszych braci oraz mamy Mel, która była żoną Gliniewicza od blisko trzydziestu lat.
Zabitego wspominał też jego brat, strażak Mike Gliniewicz, który wyraźnie poruszony powiedział, że „zawsze będziesz częścią mego życia. Obiecują ci, że będziemy silni, dla Ciebie”.
Trumna z ciałem porucznika została następnie do karawanu. Pomagał w tym najstarszy z synów. Podczas 17-milowej ostatniej podróży na Hillside East Cemetery zabitego policjanta żegnały tłumy ludzi ustawionych przy drodze.
Pogrzeb porucznika Joe Gliniewicza. Żegnaj tato, żegnaj mężu, żegnaj bracie…
2015-09-09
3:00
- Pozostawiłeś po sobie pustkę, której nic nie wypełni… Choć nie ma cię tu dzisiaj z nami, to na zawsze będziesz w naszych sercach… To tylko niektóre z wzruszających słów jakie padły podczas pożegnania brutalnie zamordowanego porucznika policji 52-letniego Joe Gliniewicza. W uroczystościach, oprócz najbliższej rodziny, udział wzięli koledzy policjanci oraz zwykli mieszkańcy, którzy mieli okazję poznać Gliniewicza i dla których był prawdziwym przyjacielem, bohaterem i przykładem do naśladowania. Trumnę z ciałem zabitego ojca pomagał nieść najstarszy z jego czwórki synów DJ.