Ukraiński pułkownik ze swoim oddziałem przeszli pieszo 600 kilometrów przez Rosję. Celem było zniszczenie bombowców. Osiągnęli sukces, ale zginęli
Ataki rosyjskiego agresora na ukraińskie miasta od początku wojny na Ukrainie przynoszą wiele ofiar wśród zwyczajnych cywilów. Rosjanie atakują też infrastrukturę krytyczną, co szczególnie zimą ma wielkie znaczenie. Używają dronów kamikaze, ale i bombowców. Właśnie z samolotów chcieli skorzystać rosyjscy dowódcy, planując kolejny śmiercionośny atak na Ukrainę. Ukraińcy postanowili temu przeciwdziałać, niszcząc bombowce na terytorium wroga. Ale jak tego dokonać? Dowództwo doszło do wniosku, że jedyną skuteczną metodą będzie piesze przemieszczanie się oddziałów ukraińskich przez Rosję. Zadanie przydzielono pułkownikowi Ołehowi Babijowi i jego grupie. Było niezwykle trudne, bo trzeba było przedostać się do Rosji i pokonać pieszo aż 600 kilometrów.
Liczba Tu-22 pozostających w dyspozycji Rosjan zmniejszyła się z 31 do 27. Bohaterscy żołnierze przypłacili to życiem
Zdeterminowanym żołnierzom udał się ten wyczyn. W sierpniu 2023 roku dotarli do miejsca, gdzie na terenie Federacji Rosyjskiej stacjonowały trzy bombowce strategiczne Tu-22M3. Jeden został zniszczony, dwa uszkodzone. Działo się to na lotnisku wojskowym Solcy-2 w obwodzie nowogrodzkim, około 230 km na południe od Petersburga. Operacja była sukcesem, bo pokrzyżowała plany Rosjan i zakłóciła działanie lotnisk wojskowych - podaje HUR. Liczba Tu-22 pozostających w dyspozycji Rosjan zmniejszyła się z 31 do 27 - powiadomił bezpośrednio po operacji szef HUR generał Kyryło Budanow. Niestety, podczas odwrotu jednostka Babija została namierzona i zabita przez Rosjan. Dowódca został właśnie pośmiertnie odznaczony medalem przez Wołodymyra Zełenskiego.