Polscy robotnicy nocowali razem ze swoją ofiarą w 6-osobowym hostelu w Berlinie. Według ustaleń śledczych boseksualny muzyk miał zaproponować naszym rodakom seks, co nie spotkało się z ich akceptacją. Co więcej, oburzeni tą propozycją, 31-latek wespół z 24-latkiem pobili Reevesa do nieprzytomności a następnie (jak argumentował swój wyrok sędzia) "w zdegenerowany, będący przejawem homofobicznych uczuć sposób kilkakrotnie nadziali go na nogę od krzesła". Wskutek wewnętrznego krwotoku ofiara napaści zmarła.
Sprawa śmierci muzyka odbiła się w Niemczech szerokim echem, ponieważ był on liderem zespołu Squezzer, który w latach 90-tych cieszył się dużą popularnością. Ponadto Reeves pracował jako aktor i model.
Prokurator chciał, aby obaj oskarżenia trafili za kratki na 14,5 roku. O ile 24-latek przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, o tyle drugi współsprawca twierdził, iż jest niewinny.
Ostatecznie sąd zadecydował, że 31-latek spędzi 14 lat w więzieniu (został również skierowany na oddział odwykowy), zaś 24-latek rok mniej. W sentencji wyroku wskazano, że są oni winni szczególnie ciężkiego przypadku zabójstwa oraz szczególnie ciężkiego przypadku wykorzystania osoby niezdolnej do stawiania oporu. Jak dodano, nie usprawiedliwia ich faktk, że w chwili popełniania zbrodni znajdowali się w stanie silnego upojenia alkoholowego.
Wyrok sądu krajowego nie jest jeszcze prawomocny.