Jak pisywał pan Adam, razem z kuzynem i dwoma kolegami zaczęli pracę w duńskim przedsiębiorstwie 1 lipca bieżącego roku. Gdy kilka dni wcześniej podpisywali kontrakty, zapewniano ich, że będą mieszkać w przyczepach kempingowych po 2-3 osoby. Po rozpoczęciu pracy okazało się, że ostatecznie wszyscy mieszkać będą na pace w samochodzie dostawczym (z 4 innymi pracownikami z Rumunii):
Według relacji pana Adama szef w pracy często wyzywał ich od "polskich świń i idiotów". Ponadto często musieli pracować po 14-16 godzin, ponieważ groził on im, że jeśli pójdą wcześniej do domu to wówczas zabierze im po 5 tys. koron z wypłaty. Co więcej, jeden z Polaków miał być przez niego w ataku złości uderzony!
Choć Polacy starali się być cierpliwi i znosili przez jakiś czas humory swojego szefa, to w pewnym momencie czara goryczy się przelała. Praca była objazdowa, więc choć zwykle warunki sanitarne miały być znośne, to TA łazienka okazała się być gwoździem do trumny:
Po tej sytuacji polscy pracownicy się zbuntowali, w efekcie czego Duńczyk postanowił ich wyrzucić z pracy. Problem w tym, że jedynie dwóch z Polaków otrzymało do tego momentu część wynagrodzenia, zaś pozostała dwójka pozostawała z niczym. Moment wyrzucenia z pracy został nagrany przez jednego z Polaków:
Wezwana na miejsce policja miała odpowiedzieć, że tego typu sprawy nie należą do ich obowiązków. Polacy skontaktowali się więc z miejscowym związkiem zawodowym, gdzie rozmawiali z prawnikiem. Miał on się odezwać, jednak do tego nie doszło. Pomimo ponawianych wizyt, sprawa ciągle nie drgnęła, pomimo powiadomienia również miejscowej inspekcji pracy.
Próbowaliśmy skontaktować się z duńską firmą, aby odniosła się ona do zarzutów naszych rodaków, jednak na wiadomość wysłaną na adres e-mailowy podany w Internecie, otrzymaliśmy tzw. "zwrotkę".
Zobacz także: Strzelanina w kościele w Teksasie. Jest wiele ofiar
Przeczytaj również: Policja postawiona w stan gotowości bo 81-latek pomylił niewybuch z... cukinią
Polecamy ponadto: Znana aktorka oskarża Weinsteina o DWUKROTNY GWAŁT!