- Po przylocie do Smoleńska polskich przedstawicieli Rosjanie wskazali im miejsce, gdzie zostały odnalezione czarne skrzynki. Od tej pory we wszystkim, co się działo ze skrzynkami, uczestniczyli Polacy – zapewniał na antenie radia RMF FM rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa.
Przeczytaj koniecznie: Nowe fakty ws. katastrofy pod Smoleńskiem: W samolocie były 4 czarne skrzynki!
- Zarówno oplombowanie na miejscu zdarzenia kartonów, w których znajdowały się czarne skrzynki, jak również potem otwieranie ich w Moskwie, otwieranie samych rejestratorów odbyło się w obecności polskich przedstawicieli – przekonywał Rzepa.
Polacy, czy to wojskowy prokurator, czy członek polskiej komisji lotniczej albo ekspert wojskowego instytutu lotniczego byli również podczas dalszych czynności. Widzieli jak taśm były wyjmowane z rejestratorów, śledzili kopiowanie danych na dyski komputerów. Polacy znają też treść rozmów pilotów prezydenckiego Tu-154M. Odtwarzanie zapisów i ich synchronizacja z danymi loty odbywała się w obecności ekspertów z Polski.