Do tragicznych wydarzeń doszło w lutym 2017 roku w w graniczącej z holenderskim Maastricht miejscowości Lanaken, gdzie obaj mężczyźni pracowali w jednej z tamtejszych firm budowlanych. Pewnego dnia w pracy doszło między nimi do poważnej awantury o m.in. relacje rodzinne. Jak relacjonowali świadkowie, Mariusz M. miał zarzucić Dominikowi Sz., że nagabuje jego córki, natomiast Dominik Sz. miał twierdzić, że posiada dowody najprawdopodobniej mające świadczyć o tym, iż M. molestował swoją wnuczkę.
Polska Agencja Prasowa przypomina, że oskarżony ugodził swojego zięcia nożem na placu budowy, a gdy ten zaczął uciekać, rzucił się za nim w pogoń. Dominik Sz. dobiegł do samochodu, ale tam dopadł go jego oprawca i zadał mu wiele ciosów nożem. Jak ustalono, ofiara miała 10 ran kłutych, m.in. serca, wątroby, ramienia, brzucha i przeciętą aortę.
Choć obrona próbowała udowodnić, że była to zbrodnia w afekcie, to belgijski sąd jednak nie dał temu wiary. Stało się tak, ponieważ prokurator przedstawił wiadomości, jakie mężczyzna wysłał do swojej córki przed zbrodnią. Pytał w nich m.in. "czy będziesz dalej mnie kochać jak go zabiję?".
Ostatecznie holenderskie media poinformowały, że sąd zadecydował, iż mężczyzna najbliższe 10 lat spędzi w więzieniu.