Płynął samotnie przez Ocean Indyjski wśród rekinów i piratów, burz morskich i sztormów! Nasz 54-letni rodak jest teraz na ustach całego świata dzięki swemu cudownemu ocaleniu. Ta historia zaczyna się w Indiach. Zbigniew Reket kupił tam łódź zrobioną z szalupy i chciał dopłynąć do RPA, by szukać tam pracy. Ale po drodze łódź i nawigacja się zepsuły, w radiu skończyły się baterie. Polski śmiałek został sam pośrodku oceanu. A właściwie nie całkiem sam, bo towarzyszyła mu kotka!
ZOBACZ TEŻ: Polak przez 7 miesiący dryfował po Oceanie Indyjskim
Pan Zbigniew nie przewidywał, ile potrwa ta gehenna. Przez siedem długich miesięcy dryfował z kotem, żywiąc się zupkami chińskimi i rybami. Nawet ostatnim kęsem dzielił się zawsze z futrzanym towarzyszem. Aż udało się! Straż przybrzeżna doholowała łódź do wyspy Reunion koło Madagaskaru, a Polak, wyglądający niczym Robinson Crusoe, opowiedział światu swe przygody!