Jak donosi „New York Post”, ofiara napaści to 55-letni Zdzisław Pchelka. Mężczyzna, idąc z malutkim dzieckiem został potrącony na Greenpoincie przez vana, za którego kierownicą siedział oficer NYPD. Na szczęście jechał z małą prędkością. Jednak nie samo potrącenie było najgorsze, a to – co według Polaka – stało się dalej.
Jak twierdzi Pchełka, policjant nie dość, że nie powiedział słowa „przepraszam” to zaczął rzucać przekleństwami i wyzwiskami pod jego adresem. Potem miał przejść do rękoczynów - popychać go i na koniec zakuć w kajdanki. Jak wynika dokumentów sądowych złożonych właśnie w Brooklyn Federal Court, Zdzisław Pchelka został potrącony przez czarnego vana kiedy przechodził przez McGuinness Boulevard 6 grudnia 2013 roku.
„Kierujący pojazdem wysiadł z auta i ruszył w kierunku pozywającego. Wyrwał mu z ręki zakupy i rzucił je wprost na jego maleńkiego synka, z którym przechodził przez ulicę. Następnie kierowca zaczął popychać i szarpać pozywającego, rzucił go na maskę swojego samochodu” - można przeczytać w pozwie sądowym cytowanym przez gazetę. Dalej pozywający twierdzi, że nie będący na służbie policjant, który nie jest wymieniany z imienia i nazwiska, skuł Polaka w kajdanki i w dalszym ciągu nim szarpał.
Pchelka stwierdza także w pozwie, że był w kajdankach przez 45 minut, do czasu kiedy na miejscu pojawili się inni policjanci, wezwani z najbliższego posterunku. Ale nawet przybycie oficerów NYPD nie powstrzymało policjanta – dalej miał popychać i szarpać naszego rodaka, co również można przeczytać w dokumentach sądowych.
Z dokumentów nie wynika jakiego odszkodowania domaga się nasz rodak za wyrządzone mu krzywdy. Teraz pozew Zdzisława Pchelki analizują adwokaci miejskiego Departamentu Prawnego (Law Department).