Decyzja szwajcarskiego wymiaru sprawiedliwości jest ostateczna, dlatego w Stanach Zjednoczonych, nikt poza dziennikarzami, nie zamierza traktować takiego „wyroku” jako porażki.
Nieoficjalnie mówi się, że za oceanem już trwają konsultacje jak skutecznie utrudnić życie Polańskiemu i zmusić go do popełnienia podobnego błędu jak rok temu w Zurychu. Reżyser nie nękany przez wiele lat przez wymiar sprawiedliwości, stracił czujność i pojechał z wizytą do państwa, które ma podpisaną z USA umowę o pomoc prawną i ekstradycyjną.
Czy podobny trik uda się wykonać jeszcze raz?
Stany Zjednoczone zamierzają podobno zasypać nakazami aresztowania wszystkie kraje europejskie, w których może pojawić się Polański.
Pętla na szyi reżysera będzie się zatem zaciskać. Choć wolny będzie on tak naprawdę zakładnikiem swojego domu we Francji. Tu może czuć się bezpieczny, bo Francuzi nie mają podpisanych z USA stosownych umów.
Więzienie czy łaska? Amerykanie podzieleni
Nie mniej emocji niż na szczeblach urzędniczych sprawa Polańskiego budzi wśród zwykłych ludzi. Widać dokładnie po emocjonalnych artykułach w największych dziennikach "Washington Post" wprost zarzuca władzom w Bernie, że w sprawie reżysera użyto kwestii technicznych jako "wygodnej wymówki" pod wpływem fali protestów ze strony "europejskich polityków i intelektualistów współczujących Polańskiemu".
Współczucie w Europie wzięło górę nad zdrowym rozsądkiem - pisze z kolei publicysta "Los Angeles Times".
Polański nie będzie miał spokoju. W USA zaczyna się polowanie na reżysera
2010-07-13
19:45
Amerykański wymiar sprawiedliwości nie da za wygraną. Choć szwajcarskie władze zdecydowały, że Roman Polański może opuścić domowe więzienie, to Stany Zjednoczone już szukają sposobu żeby dopaść reżysera. Choć wolny, Polański nie będzie miał łatwego życia.