"Zobaczyłem, że policjanci biegną do mnie, uklęknąłem i podniosłem ręce do góry, ale oni doskoczyli do mnie, bili mnie pałkami po głowie i ciele" - tak Jauhien Zajczkin (35 l.) opowiada o tym, co przeżył podczas burzliwych demonstracji w Mińsku. Zdjęcie nieprzytomnego mężczyzny leżącego na ulicy obiegło wcześniej świat, wielu wzięło je za fotografię pierwszej ofiary śmiertelnej zajść na Białorusi. I choc okazało się, ze faktycznie jedna osoba już zginęła, to nie był to ów mężczyzna ze zdjęcia. 35-latek przeżył i opowiedział, że to atak brutalnych policjantów sprawił, że stracił przytomność i doznał wstrząśnienia mózgu.
Protesty na Białorusi nie ustają po tym, jak ogłoszono wyniki niedzielnych wyborów prezydenckich. Według państwowej Centralnej Komisji Wyborczej wygrał Aleksandr Łukaszenka z 80,23 proc. głosów, a jego rywalka Swietłana Cichanouska dostała 9,9 proc. Cichanouska ogłosiła, że wybory sfałszowano, a niezależne exit polls dawały jej 71,1 proc. głosów. Łukaszenka powiedział, że protesty są inspirowane z zagranicy, w tym z Polski.