O zgrozo! W ciągu zaledwie ośmiu miesięcy do rezydencji Meghan Markle (40 l.) i księcia Harry'ego (36 l.) w Montecito aż dziewięciokrotnie była wzywana policja. Informacje na ten temat ujawnił brytyjski dziennik "The Sun". Co się dzieje? Czy w rezydencji dochodziło do kłótni? Nic z tych rzeczy. Za każdym razem powodem było... pojawienie się tajemniczego intruza. Aż dziewięciokrotnie ktoś zakradał się na teren luksusowej posiadłości! W okolicach Bożego Narodzenia był to niejaki Nicholas Brooks z Ohio, który aż dwukrotnie wdarł się do ogródka Meghan i jej męża. Tłumaczył, że był odurzony.
NIE PRZEGAP: Wojna o RAJSTOPY i MINIÓWĘ pierwszej damy! Nie uwierzysz jak się ubrała
Za pierwszym razem otrzymał od policji ostrzeżenie, za drugim został aresztowany i odpowie za naruszenie miru domowego. Ale interwencji było więcej. Niekiedy uruchamiał się alarm wykrywający czyjąś obecność, czasami Meghan i Harry zauważali coś podejrzanego i sami telefonowali na policję. Najazd fanów i ciekawskich, a może ktoś chce zrobić coś złego kontrowersyjnej parze?