Policyjne tajniaczki walczą ze zboczeńcami

2015-07-22 4:00

NYPD i MTA próbują powstrzymać napastników seksualnych w metrze. Na razie na nic nie zdały się wysiłki Metropolitarnych Zakładów Komunikacyjnych (MTA) Zboczeńcy seksualni atakuja w metrze jak atakowali. Ostatni nawet częściej. Wykorzystują ścisk w metrze, by dać upust swoim chorym chuciom. Obmacują, ocierają się i obnażają w najlepsze.. Nadzieją na powstrzymanie zboczeńców jest NYPD. A konkretnie policyjne tajniaczki, które już pojawiły się w wagonach nowojorskiego metra – donosi „amNewYork”.

Z najnowszego raportu policji wynika, że od początku roku w nowojorskim metrze doszło do 343 napaści seksualnych. Rok temu w było ich 319. Dlatego postanowiono wysłać do wagonów policjantki. Nieumundurowane, udające zwykłe pasażerki, mają bacznie obserwować co się dzieje w zatłoczonych pociągach. Jak poinformował Joseph Fox, szef wydziału NYPD odpowiedzialnego za ochronę i porządek w metrze, na razie do każdej „cywilnej ekipy” na dany skład przydzielono po dwie policjantki. Kiedy zauważą, coś niepokojącego, mają natychmiast poinformować przełożonych i wezwać innych policjantów, by czekali na peronie, podejść do ofiary, pomóc jej i spisać zeznania. – Ścisk w metrze nie może być usprawiedliwieniem na takie perfidna zachowanie. Obmacywanie czy ocieranie się, choć z pozoru nie groźne, jest bardzo traumatyzujące dla wielu kobiet, które często niczego nie zgaszają, bo chcą szybko zapomnieć, uciekają. A zboczeniec bezkarnie działa dalej. Dlatego będziemy z tym walczyć. Tajne policjantki to pierwszy krok ku temu – mówił Fox. I jakże ważny i potrzebny. Bo zboczeńcy faktycznie nie śpią, zwłaszcza teraz, latem, kiedy kobiety z uwagi na upały odkrywają nieco więcej ciała... Ofiarą takiej sytuacji padła jedna z naszych Czytelniczek. – Jechałam z dolnego Manhattanu na 14 St. W pewnym momencie poczułam, że koś za mną zaczyna się dziwnie poruszać. Kiedy próbowałam się przesunąć, choć było to niemal niemożliwe, on się znowu zbliżył i dalej ocierał. Było to naprawdę obrzydliwe i nawet nie miałam jak się odwrócić, krzyknąć coś do niego. Na szczęście wysiadałam na następnej stacji. Ale kiedy szłam nagle usłyszałam za sobą bardzo niesmaczne mlaskanie i głos mówiący: „Where you going baby...”. Nie odwróciłam się, szłam prosto. Poinstruowana przez koleżankę terapeutkę nie pokazałam, że się boję. Ale kiedy tylko zobaczyłam policjantów, natychmiast zaczęłam iść w ich kierunku. To wystarczyło, by spłoszyć zboczonego tchórza - mówi nasza czytelniczka.



Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki