Parlamentarzyści pobili się na mównicy sejmowej w Gruzji. "Musimy wepchnąć im to prawo w tyłki. Nie ma czasu na grzeczność"
Bójki w parlamentach już wcześniej zdarzały się nie raz. Panowie w garniturach okładający się pięściami bywali już w ostatnich latach bohaterami doniesień choćby z Czech, Jordanii czy Turcji. Teraz bijatyka miała miejsce w Gruzji. Wszystko się nagrało, a wideo obiegło media społecznościowe i światowe portale informacyjne. Co się stało? Na mównicy przemawiał Mamuka Mdinaradze, poseł partii rządzącej Gruzińskie Marzenie. W pewnym momencie z boku podbiegł opozycyjny parlamentarzysta Aleko Elisashvili i wymierzył mówcy potężny cios w twarz! Obaj panowie przewrócili się na ziemię i tam kontynuowano bijatykę, do której dołączali kolejni posłowie, podczas gdy inni próbowali uspokoić walczących. Potem przed parlamentem Aleko Elisashvili nie szczędził reporterom mocnych słów: „Zostałem pobity, ale jeśli chodzi o Gruzję, niech tak będzie! Musimy wepchnąć im to prawo w tyłki. Nie ma czasu na grzeczność. Wciągają nas bezpośrednio do Rosji. Albo jesteśmy Gruzinami, albo niewolnikami – i nie jesteśmy niewolnikami" – mówił opozycyjny polityk. O co chodzi?
O co pobili się posłowie w Gruzji? Sprawa jest poważna, chodzi o "rosyjskie prawo"
Sprawa, o którą rozegrała się bitwa w parlamencie, rzeczywiście może bulwersować. Otóż Gruzińskie Marzenie wróciło do projektu ustawy o tak zwanych agentach zagranicznych, dziś nazywanej ustawą o wpływach zagranicznych. Opozycja obawia się, że to narzędzie mające zastraszyć przeciwników władzy i wskazuje na analogiczne przepisy obowiązujące w putinowskiej Rosji, gdzie opozycjonistów uznaje się za opłacanych agentów Zachodu i szykanuje. Projekt gruzińskich władz rzeczywiście zaczął już wychwalać choćby ideolog Kremla Aleksander Dugin, zaś zaniepokojenie wyraziło m.in. ONZ. Ustawa przewiduje, że wszelkie działające w Gruzji organizacje otrzymujące ponad 20 proc. finansowania z zagranicy podlegałyby rejestracji oraz obowiązkowi pisania sprawozdań, ale także zostałyby wciągnięte z automatu do rejestru "agentów obcego wpływu". Projekt podobnej ustawy został odrzucony rok temu po masowych protestach. Teraz także Gruzini gromadzą się pod parlamentem, by protestować. Wołają: "Nie dla rosyjskiego prawa!".