Portal ilsussidiario.net informuje, że według świadków wszystko rozpoczęło się od wulgarnych wyzwisk, jakimi "obdarzył" Polkę jej były partner. Następnie uderzył ją w twarz, po czym wpadł w szał i zaczął okładać młotkiem. Włoch zadał kobiecie kilka ciosów, a nie przestawał uderzać także po tym, jak zakrwawiona 37-latka osunęła się na chodnik. Miał przy tym wyglądać na "szalonego i opętanego".
Jak podkreślają włoskie media, przed śmiercią Polkę uratował były piłkarz Unione Sportiva Avellino Raffaele Biancolino, który prowadzi sklep z ubraniami tuż obok miejsca ataku. To właśnie on (nazywany przez Włochów "Pytonem") powstrzymał napastnika. Byłemu piłkarzowi pomagał student, który również został ranny.
Choć początkowo napastnik, który rzekomo nie mógł się pogodzić z rozstaniem z naszą rodaczką, zbiegł z miejsca zdarzenia, jednak już po kilku godzinach został ujęty przez tamtejszych funkcjonariuszy policji. Po przesłuchaniu Włoch został zwolniony ponieważ, zgodnie z włoskim prawem, nie został ujęty podczas samego ataku. Odpowiedzialności jednak nie uniknie, a śledczy po przesłuchaniu świadków postawią mu zarzuty.