Pluciński pochodzi z polskiej rodziny od dawna zaangażowanej w lokalną politykę. Jej nieżyjący już ojciec Roman Pluciński, przez długie lata był członkiem rady miejskiej Chicago (aldermanem) a ona sama była wysokim urzędnikiem sądowym. W wyborach zebrała jedynie 21 procent głosów i nie kryła rozczarowania postawą swojej własnej partii, która zasilała kampanię Theis znacznie większymi sumami pieniędzy. - (Te) wybory pokazują, jak pieniądze mogą kupić miejsce w Sądzie Najwyższym Illionois - napisała Puciński w oświadczeniu. - W wyborach wzięło udział około 20 procent uprawnionych, pokazuje to dlaczego pozostałe 80 procent powinno się w nie zaangażować.
Jeszcze przed wyborami Puciński powiedziała "Super Expressowi", że w przeciwieństwie do Theis, ona sama się nie sprzeda. - Moją przeciwniczkę popiera pro aborcyjna organizacja, która przeznaczyła na jej kampanię wyborczą ogromne pieniądze - mówiła. - Uważam, że kandydat do Sądu Najwyższego Illinois nie powinien szukać poparcia w organizacjach, które mają w tym interes polityczny. Ja nie chce pieniędzy od wielkich firm, bo oni zawsze chcą coś za coś. Ja zawsze byłam nie zależna działałam zgodnie prawem. I to nigdy się nie zmieni!
Polka przegrała przez... aborcję?
Porażką dla polskiej kandydatki Aurelii Puciński zakończyły się demokratyczne nominacje na sędziego sadu Najwyższego stanu Illinois. Przy poparciu burmistrza Chicago, Rahma Emanuela, zwyciężyła jej koleżanka z partii demokratycznej Mary Jane Theis.