Mąż zmarłej Polki został aresztowany w sobotę 22 lipca. 51-letni Bośniak był podejrzany o zamordowanie małżonki oraz trojga własnych dzieci. Miał on zabić rodzinę nożem, a następnie podpalić mieszkanie, aby zatrzeć ślady. Jak podaje RMF24, został on jednak zwolniony z aresztu, kiedy obdukcja wykazała, że 35-letnia kobieta zginęła w pożarze, a rany cięte zadała sobie sama. Bardzo prawdopodobne jest, że przed tym śmiertelnie raniła swoje dzieci. Miały od 2 do 8 lat. Śledczy ze Szwecji podejrzewają, że było to tzw. "samobójstwo rozszerzone". - Nie mamy całej pewności, ale wszystko na to wskazuje - powiedziała Helena Treiberg Claeson, prokurator nadzorująca dochodzenie. Przeprowadzono też obdukcję ciał jednego z dzieci, jednak nie wskazała ona czy dziecko zmarło w wyniku ran ciętych czy pożaru.
Ojciec dzieci od samego początku utrzymywał, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią ich oraz żony. Twierdził, że był w pracy w czasie, kiedy wydarzył się dramat. Szwedzka gazeta "Aftonbladet" informowała, że rodzina tonęła w ogromnych długach i od dwóch lat nie zapłaciła czynszu za mieszkanie. W dniu makabrycznego incydentu miała zostać eksmitowana.