Do mrożącego krew w żyłach incydentu doszło w lutym tego roku w Good Samaritan Hospital w West Islip w stanie Nowy Jork. Jak podaje CBS News, 29-letnia Amanda Burke, pielęgniarka pracująca na szpitalnym oddziale intensywnej terapii noworodków, była przydzielona do opieki nad dwudniowym maluchem. "W pewnym momencie podeszła do dziecka, podniosła je i szybko obróciła, po czym brutalnie wepchnęła z powrotem do łóżeczka, twarzą w dół" - wynika z akt policyjnych, udostępnionych stacji przez biuro prokuratora okręgowego hrabstwa Suffolk, Raymonda Tierneya.
Pielęgniarka chciała zrobić krzywdę noworodkowi? "Wciąż ma licencję"
Zdarzenie zostało sfilmowane przez ojca maluszka, który stał przed salą. Rodzice dziecka interweniowali natychmiast, kilka godzin później Burke została zwolniona i pozbawiona licencji - ale tylko w teorii. W praktyce do tej pory figuruje w systemie jako dyplomowana pielęgniarka, mimo że została aresztowana. 2 maja stanie przed sądem, a jej adwokat zapowiada, że zostanie całkowicie oczyszczona z zarzutów.
USA. Rzuciła noworodkiem, czeka na sprawę w sądzie
„Amanda jest wybitną, wzorową, współczującą pielęgniarką, która nie zrobiła i nigdy nie zrobiłaby niczego, co mogłoby zagrozić jakiemukolwiek dziecku lub pacjentowi znajdującemu się pod jej opieką. Dziecko, którego to dotyczy, nie zostało ranne, ani nigdy nie było narażone na żadne niebezpieczeństwo. Zeznania prokuratora okręgowego są nieprawdziwe i nie są uzasadnione faktami, które wyjdą na jaw w sądzie" - twierdzi Robert C. Gottlieb. Dziecku na szczęście nic się nie stało.