Polskie wojsko poderwało samoloty po masowym ataku na Ukrainę. Jeden z pocisków spadł na blok w Połtawie, już siedem ofiar
"Uwaga, w związku z atakiem Federacji Rosyjskiej wykonującej uderzenia na obiekty znajdujące się między innymi na zachodzie Ukrainy, rozpoczęło się operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej" - ogłosiło rano polskie wojskowego Dowództwo Operacyjne. "Poderwane zostały dyżurne pary myśliwskie, a naziemne systemy obrony powietrznej i rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan najwyższej gotowości" - dodało wojsko. Po paru godzinach alarm odwołano. Żaden pocisk nie spadł na stronę polską, ale po stronie ukraińskiej są wielkie straty, ranni i zabici. Zmasowany atak rosyjskich wojsk miał miejsce w obwodach połtawskim, zaporoskim, odeskim, sumskim, charkowskim, chmielnickim i kijowskim. Najbardziej ucierpiała Połtawa, gdzie jeden z pocisków Władimira Putina uderzył nad ranem w pięciokondygnacyjny blok pełen ludzi. Zginęło siedem osób.
"Rosja zaatakowała nasze miasta z zastosowaniem różnych rodzajów broni: rakiet, dronów i bomb lotniczych"
"Liczba zabitych w Połtawie wzrosła do siedmiu. 14 (osób zostało) rannych, w tym 3 dzieci. 22 osoby zostały uratowane" – podała połtawska obwodowa administracja wojskowa na Telegramie. Trwa wielka akcja ratunkowa z udziałem setek ratowników, którzy przeszukują ruiny bloku. "Tej nocy Rosja zaatakowała nasze miasta z zastosowaniem różnych rodzajów broni: rakiet, dronów i bomb lotniczych. Kolejna zbrodnia terrorystyczna" – napisał na portalach społecznościowych prezydent Ukrainy. "Każdy taki atak terrorystyczny dowodzi, że potrzebujemy większego wsparcia w obronie przed rosyjskim terrorem. Każdy system obrony powietrznej, każdy antyrakietowy pocisk ratuje życie. Bardzo ważne jest, aby nasi partnerzy działali, wypełniali nasze ustalenia i zwiększali presję na Rosję" – mówił Wołodymyr Zelenski.