Ile zarabia polska prostytutka pracująca w Niemczech? Według relacji Miry, Polki pracującej w najstarszym zawodzie świata, jest to nawet kilka tysięcy euro miesięcznie. Okazuje się, że lepsze stawki prostytutka może osiągnąć na niemieckiej prowincji niż w Berlinie. - (...) Rynek berliński jest dość nasycony (...) Dlatego jeździmy do Bawarii (...) Tam nie ma konkurencji i jesteśmy zbawieniem dla tych ludzi. - opowiada dziewczyna na łamach "Dużego Formatu" Stawki godzinowe przedstawiają się równie atrakcyjnie. - Berlińska stawka to wtedy 100 euro za godzinę samego masażu. Pół dla mnie pół dla salonu. - mówi Mira.
Jednak usługi świadczone przez Polkę w Niemczech są dość nietypowe. W grę wchodzi między innymi "genitalna medytacja" Co to takiego? Dziewczyna ze szczegółami opowiada o kulisach. - Technika seksualna, w której genitalia traktowane są z pietyzmem. Bardzo łagodnie, powoli. Im wolniej, tym lepiej. Najpierw "kocie łapki" - od dołu, jedna dłoń za drugą ruchem ciągłym. - opisuje Mira. Kobieta specjalizuje się też w sztuce BDSM, czyli wiązania klientów. Mira podkreśla, że jej praca jest bardzo pracochłonna i wymaga sporych inwestycji w sprzęt, reklamę, dojazdy i noclegi.
W dalszej części rozmowy Mira opowiada o tym, że pochodzi z wielodzietnej rodziny i urodziła się na Suwalszczyźnie. W dzieciństwie była molestowana przez wujka. - Pierwszy raz, gdy siedziałam z nim na kanapie, miałam może pięć lat. Wsadził mi rękę w majtki (...) Czułam, że to jest złe. Ale jednocześnie myślałam, że to przecież nie tak - nie tam od środka, tam boli, tu wyżej - to jest przyjemne. Jako pięciolatka byłam już rozbudzona seksualnie (...) - opowiada Mira.
Zobacz też: Niewolnictwo w UE. Szokujący raport.