Sprawa nie ujrzała światła dziennego nagle. Już od miesięcy po Santo Domingo (stolica Dominikany) krążyły plotki o księdzu, który spędza czas w centrum miasta. Tam w okolicach pomnika mnicha Antona de Montesinosa kręcą się pedofile i dzieci z biedoty. Polski ksiądz nie spacerował tam w szatach biskupich, ale w dresie i bejsbolówce. Takim uchwycili go kamerą dziennikarze, którzy chodzili za nim krok w krok. Nakręcili, jak w pobliskich barach raczy się kilkoma piwami, a później spaceruje w okolicach pomnika. Dziennikarze nie pokazali księdza w dwuznacznej sytuacji z dziećmi, ale sugerują, że płacił on dzieciom po 100 pesos za seks oralny. 100 pesos to 7,65 zł. To nie majątek. Na Dominikanie można kupić za to butelkę piwa Presidente.
PRZECZYTAJ: Polski biskup podejrzany o pedofilię został odwołany!
Po ujawnieniu skandalu arcybiskup opuścił w czwartek Dominikanę. Tamtejsze media wyśledziły, że wyjechał na Haiti. Stamtąd zapewne poleci do Watykanu. Dominikańczycy, którzy są narodem bardzo religijnym, nie zamierzają zamieść sprawy pod dywan. - Rozpoczęliśmy proces dochodzenia odpowiedzialności zgodnie z normami prawa krajowego i międzynarodowego - oświadczył prokurator generalny Dominikany Francisco Dominguez.
Ks. Wojciech G. - 'padre Alberto'
Arcybiskup to drugi polski ksiądz oskarżany na Dominikanie o pedofilię. Kilka miesięcy temu na wyspie wybuchł skandal wokół 36-letniego ks. Wojciecha G., znanego na Dominikanie jako padre Alberto. Jest obwiniany o molestowanie co najmniej 14 niepełnoletnich chłopców. Ksiądz G. schronił się w Polsce w podwarszawskich Markach wśród współbraci michalitów.
- Nie można usprawiedliwiać tego, czego nie da się usprawiedliwić - oświadczył prymas Dominikany, kard. Nicolás de Jesús López Rodríguez i przeprosił naród, który "z niedowierzaniem i zgorszeniem patrzy na ten żałosny spektakl".