Do zderzenia samochodowca Baltic Ace z cypryjskim kontenerowcem doszło w środę wieczorem około 40 km od portu w Rotterdamie. Wśród 24 członków załogi samochodowca było
11 Polaków. Sześciu uratowno tuż po katastrofie. Dwóch polskich marynarzy zginęło, nie znany jest nadal los trzech.
Przyczyny katastrofy ma wyjaśnić specjalna komisja. Na razie dochodzenie prowadzi holenderska policja - nie wyznaczono jeszcze prokuratora, który miałby zająć się sprawą. Nie wiadomo jeszcze, czy policja pozwoli wyjechać polskim marynarzom z Holandii. Chodzi głównie o polskiego kapitana Baltic Ace. Jego zeznania mogą bowiem pomóc wyjaśnić, jak i dlaczego doszło do zderzenia.
Polak tłumaczy, że z katastrofy niewiele pamięta, bo - jak mówi - to była chwila. Wczoraj podano, że statek zatonął zaledwie 15 minut po zderzeniu z kontenerowcem.
Holenderskie służby przybrzeżne przyznają, że w tym miejscu średnio raz w miesiącu dochodzi do kolizji statków, ale niegroźnych. Większość jednostek może później płynąć dalej. Podczas wypadku dużych uszkodzeń doznał też cypryjski kontenerowiec. Ale załogi nie ewakuowano, bo na pokładzie było bezpiecznie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Katastrofa SAMOCHODOWCA z Polakami: ZAWINIŁ CZŁOWIEK. Statek zatonął w 15 minut