"Był bardzo dobrym lekarzem. Szanowali go i cenili zarówno młodzi pacjenci, jak też ich rodzice. Miał dobrą renomę, podejście do dzieci i był bardzo lubiany. Wszyscy są w szoku, ponieważ nikt się nie spodziewał, że nie przeżyje" - tak wspomina zabitego przez koronawirusa Polaka jego kolega z pracy, dr Henryk Cioszek w rozmowie z PAP. To właśnie dr Cioszek poinformował o śmierci polskiego medyka. Dr Bogdan Lekan (+59 l.) mieszkał w USA od ponad 20 lat. Pracował w Nowym Jorku, który stał się jednym z głównym ognisk Covid-19, w rejonie Ridgewood.
Był pediatrą i zajmował się między innymi dziećmi zakażonymi koronawirusem. Wiedział, że grozi mu śmierć, ale nie przestał pomagać. Kiedy się zakaził i trafił do szpitala, po tygodniu walki z chorobą wymagał już podłączenia do respiratora. Niestety, po dwóch kolejnych zmarł. Pochodził z Biłgoraja na Lubelszczyźnie. Pozostawił w żałobie żonę i dwójkę dzieci. "Był najlepszym lekarzem. Będziemy bardzo tęsknić za dr. Lekanem. Był niezwykłym człowiekiem, który dbał i kochał swoich pacjentów. Zawsze im pomagał" - napisało we wspomnieniu jedno z dzieci ze szpitala w Ridgewood. Wspomnienie to wraz z kwiatami zawisło przy pustym gabinecie odważnego Polaka.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj