Tylko w poniedziałek z powodu koronawirusa 2019-nCoV zmarło 108 osób. Większość zgonów miała miejsce w prowincji Hubei, którego stolicą jest właśnie miasto Wuhan (tam zlokalizowano pierwotne ognisko epidemii). Dodatkowo poinformowano, że zarejestrowano 2478 nowych przypadków zakażeń, co sprawia, że w samych Chinach liczba zarażonych osób przekroczyła już 42 tysiące.
Przypomnijmy, że koronawirus może wywoływać groźne dla życia zapalenie płuc. Epidemia rozprzestrzeniła się już na ok. 30 krajów na całym świecie, w tym na kilka europejskich, m.in. Niemcy, Francję, Włochy, Finlandię i USA. Poza Chinami kontynentalnymi odnotowano dotąd dwa zgony - na Filipinach i w Hongkongu.
Zobacz: Polacy na statku śmierci! Jest zagrożenie koronawirusem
Tymczasem w niedzielę na portalu medrxiv.org chińscy naukowcy opublikowali pracę naukową, z której wynika, że okres inkubacji nowego koronawirusa może być dłuższy, niż wcześniej sądzono. Wśród autorów jest m.in. dr Zhong Nanshan, który odkrył SARS w 2003 roku i został mianowany głównym doradcą w zarządzaniu obecnym kryzysem. Zbadali oni 1099 potwierdzonych laboratoryjnie przypadków zarażenia koronawirusem z 552 szpitali w 31 prowincjach Chin zebranych do 29 stycznia 2020 r.
Jak się okazuje, najczęstszym objawem zarażenia była gorączka (87,9 proc.) i kaszel (67,7 proc.), które pojawiały się w ciągu 3 dni. Badacze stwierdzili jednak przypadki również 24 dniowej inkubacji. 31,4 proc. chorych było w Wuhan, a 71,8 proc. miało kontakt z osobami, które w nim były. 55 pacjentów spośród 1099, którym przyjrzano się w badaniu, przyjęto na oddział intensywnej terapii. Spośród nich 15 zmarło. To prowadziło do wniosku, że wirus 2019-nCoV „rozprzestrzenia się szybko w wyniku przenoszenia człowieka na człowieka”, ale wskaźnik śmiertelności jest „stosunkowo niski”.