Sprawą tragicznego wypadku w Seattle zajmują się już służby. 29-latek, który był pracownikiem lotniska od 3 lat, w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach wszedł do jednej z maszyn, wzbił się w powietrze i rozbił się z hukiem wyspie Ketron Island. FBI ma teraz sprawdzić w jaki sposób Russell niezauważony porwał samolot. Służby zastanawia również fakt jak uruchomił maszynę i nią odleciał, skoro nie był pilotem. Media opublikowały też jego ostatnią rozmowę z wieżą kontroli lotów, w której pilot amator pyta kontrolera, czy jeśli wyląduje bezpiecznie dostanie licencje pilota. W pewnym momencie jednak zorientował się, że jeśli nie uda mu się wylądować zginie i rozczaruje rodzinę. - Chciałabym przeprosić bliskich, chyba coś poprzestawiało mi się w głowie – mówił w ostatnich słowach.
Porwał samolot i zginął
2018-08-12
13:29
To było istne szaleństwo! Richard Russell († 29 l.), zwykły mechanik, bez licencji pilota, porwał samolot Alaska Airlines z lotniska w Seattle-Tacoma i wzbił się w powietrze. Ale jego niebotyczne piruety skończyły się tragicznie.