To pierwszy taki przypadek w powojennej historii Japonii. Księżniczka Mako zrezygnowała z tradycyjnych ślubnych uroczystości i na skromnej ceremonii w miniony wtorek poślubiła swojego wybranka - pochodzącego z gminu Keia Komuro. Para jest ze sobą już od wielu lat, a ich narzeczeństwo zawsze wywoływało sporo kontrowersji. Japończyków nie wzrusza chyba ta miłosna historia, bo Mako i jej partner nie są ulubieńcami narodu. Nie przeszkodziło to jednak księżniczce w tym, aby sfinalizować związek i tym samym stracić wszelkie cesarskie tytuły i arystokratyczny status. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, Mako zrzekła się nawet wysokiej odprawy finansowej, jaka zgodnie z przepisami przysługuje jej w sytuacji utraty tytułów. Eksksiężniczka po ślubie przyjęła nazwisko swojego męża.
Trwający od kilku lat związek księżniczki Mako i Komuro, a raczej negatywne i często agresywne reakcje na niego, są według Mako przyczyną zespołu stresu pourazowego, na który cierpi. Ta okupiona cierpieniem miłość być może wyglądałaby inaczej, gdyby Mako była mężczyzną, bowiem wówczas, gdyby poślubiła kobietę z gminu, nie musiałaby się zrzekać tytułów, a związek w takiej konfiguracji nie byłby być może tak źle odbierany.
Mako na uroczystości wyglądała skromnie - była ubrana w prostą sukienkę, w rękach trzymała bukiet kwiatów. W ceremonii wzięło udział niewielu gości.