Tragedia na Florydzie. W nagrzanym samochodzie zmarło malutkie dziecko
Na Florydzie zmarła 11-miesięczna dziewczynka pozostawiona w rozgrzanym samochodzie. Portal Christian Post podaje, że w niedzielę, 28 maja rodzice dziecka poszli na nabożeństwo do kościoła należącego do konwencji baptystów, a gdy wrócili po 3 godzinach zastali swoją córeczkę martwą. Na miejsce wezwano służby ratownicze, jednak na pomoc medyczną dla maluszka było już za późno. Lekarz stwierdził zgon dziewczynki. Amerykańskie media, ani policja nie informują, z jakiego powodu rodzice zdecydowali się pozostawić malutkie dziecko na tak długo w aucie, zamiast zabrać je na nabożeństwo.
Rodzice zmarłej dziewczynki bez zarzutów. Szef policji złożył kondolencje
Jak do tej pory, rodzice zmarłej dziewczynki nie zostali zatrzymani i nie usłyszeli zarzutów w związku z doprowadzeniem do śmierci swojego dziecka. Postępowanie wyjaśniające prowadzi jednak policja z Palm Bay. Jej szef Mario Augello nazwał tragedię "nieszczęśliwym incydentem" oraz złożył kondolencje rodzinie dotkniętej dramatem. - Nasze kondolencje i modlitwy kierujemy do rodziny - powiedział Augello w rozmowie z Christian Post.