Dotychczasowe bezowocne poszukiwania zaginionego 8 marca boeinga Malaysian Airlines być może trzeba będzie rozpocząć od nowa. W zupełnie innym miejscu. Przeczesywanie południowych wód Oceanu Indyjskiego nie daje rezultatu, więc ekipy poszukiwawcze skłaniają się do tego, że samolot być może w ogóle nie spadł do oceanu. A skoro nie spadł do wody to może... gdzieś wylądował.
- Jeśli nasze wysiłki nadal nie przyniosą skutku, być może będziemy musieli przeorganizować siły i rozważyć inne możliwości - mówią żródła z ekipy badawczej na łamach "New Straits Times".
Gdzie mógł wylądować boeing? Źródła nie dają żadnych sugestii. Brytyjski dziennik powołuje się tymczasem na wcześniejsze zeznania świadków - malezyjskich rybaków, którzy słyszeli głośne silniki nisko przelatującego samolotu. Czy szykował się wówczas do lądowania?
- Nie możemy wykluczyć tego, ż maszyna wylądowała. Nie znaleźliśmy dotąd żadnych szczątków samolotu - mówią źródła gazety.
Co na te doniesienia powiedzą rodziny pasażerów? Zapewne ciągle czekają na jakiekolwiek informacje o możliwym losie swoich bliskich. A zmiana w podejściu do poszukiwań może dawać nadzieję, że pasażerowie gdzieś żyją...