Trwa akcja ratunkowa i poszukiwawcza. W rejonie wraku Titanica zaginęła łódź podwodna z poszukiwaczami przygód
Czy uda się uratować pięć osób, które czekają na ocalenie w zaginionej łodzi podwodnej? Jednostka Titan wyruszyła z St. John w Kanadzie w stronę sławnego wraku Titanica w niedzielę, 18 czerwca. W turystycznej i badawczej wyprawie bierze udział pięć osób marzących o odwiedzeniu legendarnego okrętu zatopionego w 1912 roku, spoczywającego na dnie oceanu około 600 km od brzegów Kanady. Niestety, łódź Titan nie wynurzyła się z oceanu o zaplanowanej porze. Nie wiadomo, gdzie znajduje się jednostka. Tlenu starczy tam jeszcze tylko na maksymalnie dobę. Jak poinformowała kilka godzin temu amerykańska straż przybrzezna, w rejonie sławnego okrętu słychać jakieś podwodne odgłosy. Stukanie rozlega się co trzydzieści minut, tak jakby ocaleni dawali znaki! Odgłosy wykrył kanadyjski samolot. Czy zaginieni przeżyją?
"Cała załoga siedzi w kuckach na podłodze"
Tymczasem ekspert w rozmowie z Onetem wyjaśnia, w jak trudnych warunkach czekają na ocalenie. "Jego część załogowa to jest taki mały walec o długości ok. czterech metrów i wysokości 1,5 m. Wygląda jak mała kapsułka witaminy C, która jest wykonana głównie z włókna węglowego, podobnie jak otaczająca ją osłona. W przedziale dla załogi nie ma żadnych krzeseł, foteli. Cała załoga siedzi w kuckach na podłodze" - mówi w rozmowie z Onetem Maksymilian Dura, komandor porucznik rezerwy Marynarki Wojennej i ekspert portalu Defence24.pl. Wśród osób na pokładzie jest m.in. sławny brytyjski miliarder i podróżnik Hamish Harding. Są tam też naukowiec Paul-Henri Nargeolet, ekspert badań podwodnych oraz pakistańscy bogacze Shahzada i Sulaiman Dawood, ojciec i syn, a także Stockton Rush, szef firmy OceanGate, która zorganizowała ekspedycję. OceanGate Expeditions urządza takie luksusowe wyprawy od dwóch lat. Koszt biletu dla jednej osoby to około miliona złotych.