Samotny w głębinach, nurzał się gdzieś w szkockim mule i tylko raz na jakiś czas wystawiał swą długą szyję do słońca. Przez te wszystkie lata swego dzikiego życia Potwór z Loch Ness był sam jeden w wielkim jeziorze. Biedaczysko! Ale ostatnio coś w jego życiu się zmieniło. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak, w jeziorze pojawiła się szkocka Potworzyca z Loch Ness. Płynące obok siebie bestie sfotografował 54-letni turysta. Przysięga, że widział dwa potwory. Wszystkiego dobrego, Nessie!
Pierwsze spotkanie Potwora z Loch Ness z ludźmi nie było zbyt miłe. Działo się to w VI wieku, gdy na szkockie rubieże zapuścił się św. Kolumbian. Tubylcy właśnie urządzali pogrzeb ofiary zabitej przez wodną bestię. Kolumbian przepędził potwora żarliwymi modłami. Musiały być skuteczne, bo o potworze słuch zaginął na następnych parę setek lat. Dopiero w połowie XIX wieku pojawiły się nowe relacje o podłużnym stworze w Loch Ness, a w 1896 roku o sprawie napisał „Glasgow News”. Szaleństwo zaczęło się jednak dopiero w 1933 roku, kiedy para właścicieli hotelu opisała spotkanie z wyrzucającą w górę wodę bestią przypominającą wieloryba. „The Northern Chronicle” jako pierwszy nazwał wtedy stworzenie „potworem”.