James Currie (37 l.) został oskarżony w piątek o pozbycie się ciała siedmiomiesięcznego synka. Decyzją stanowego sądu na Manhattanie został zatrzymany w areszcie bez prawa do kaucji. Śledczy czekają jednak na wyniki sekcji zwłok, która pomoże ustalić, w jaki sposób zmarło dziecko. Niewykluczone jest więc rozszerzenie zarzutów nawet o morderstwo.
Zwłoki maluszka, Masona Saldana, wyłowiono w niedzielę z East River. Podejrzanego udało się ustalić dzięki zgłoszeniu od matki dziecka, które nie dotarło w poniedziałek do przedszkola i nagraniom kamer monitoringu. Widać na nich m.in. Curriego z nosidełkiem na Manhattanie i potem wsiadającego do metra już bez niego.
37-latek w poniedziałek wsiadł do samolotu i z przesiadką dotarł do Bangkoku. Myśląc, że mu się upiecze, w środę przesłał matce dziecka przerażającą wiadomość. – „Już nigdy go nie zobaczysz” – napisał w SMS-ie. W kolejnych wiadomościach dodał, że nie ma go w USA i że już się nie zobaczą. Stało się jednak inaczej, bo tuż po wylądowaniu w Tajlandii został zatrzymany przez policję i wsadzony w samolot do Nowego Jorku.