Luksusowe Lamborghini uderzyło w filar i spłonęło na Manhattanie. 21-letnia kobieta spłonęła żywcem, kierowca nie odniósł poważnych obrażeń
Pędził luksusowym samochodem ulicami miasta i roztrzaskał się pod wiaduktem! Dramatyczne sceny rozegrały się w poniedziałek, 4 grudnia wieczorem czasu lokalnego na Manhattanie. Jak opowiedzieli świadkowie tragedii NBC News, w pewnym momencie rozległ się potworny huk. "Myślałem, że ktoś zrzucił kosz na śmieci z wiaduktu, ale to był wypadek" - opowiada mężczyzna, który jako jeden z pierwszych świadków podbiegł do płonącego auta. Lamborghini najpierw zderzyło się z Hyudaiem, a potem kierowca stracił panowanie nad pojazdem i uderzył prosto w filar wiaduktu kolejowego w pobliżu 10th Avenue i West 213th Street. W mediach społecznościowych pojawiły się przerażające filmy pokazujące pierwsze chwile po wypadku.
„Wyciągnąłem go z samochodu, ale było już za późno, wszędzie paliło się, a kobiety nie mogliśmy wyciągnąć"
Samochód błyskawicznie stanął w płomieniach. Mężczyzna, który był świadkiem wypadku i inne osoby podbiegli odważnie do pojazdu i próbowali ratować ludzi będących w środku. Udało się wyciągnąć kierowcę, ale nie pasażerkę. Niestety, 21-letnia Tiana Rodriguez spłonęła żywcem. „Wyciągnąłem go z samochodu, ale było już za późno, wszędzie paliło się, a kobiety nie mogliśmy wyciągnąć. Nie wiesz, czy samochód eksploduje, płomienie zbliżają się do ciebie... Bardzo mi przykro z powodu tej pani” – powiedział Onur Alay Bey w rozmowie z NBC. 22-letni Alejandro Rentas, kierowca Lamborghini trafił do szpitala, a potem do policyjnego aresztu. 37-latek z Hyundaia także był hospitalizowany. Według wstępnych ustaleń 22-latek jechał o wiele za szybko i mógł być przez kogoś goniony lub podejrzewać policyjny pościg.