Sztuczne tworzenie opadów powodem katastrofalnej powodzi w Dubaju? Tajemnicze doniesienia światowych mediów
Czegoś takiego nikt się w Dubaju nie spodziewał. Ogromna powódź błyskawiczna 16 kwietnia spowodowała ogromne straty i śmierć jednej osoby. W ciągu dwunastu godzin na miasto spadło tyle deszczu, ile normalnie w ciągu półtora roku - takie są najnowsze pomiary. Ulice zostały zalane, tysiące aut utonęło. Dubaj słynie z gorącej, suchej aury, woda pitna pochodzi głównie z odsalanej wody morskiej. Władze muszą wręcz stosować tak zwane zasiewanie chmur przy pomocy samolotów, by wywoływać niezbędną ilość opadów. Czy ta powszechnie znana, od lat stosowana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich technika sterowania pogodą wymknęła się spod kontroli z powodu czyjegoś błędu? Taka teoria krąży po mediach społecznościowych, ale nie tylko. Associated Press powołując się na dane ze śledzenia lotów podaje, że w ostatnią niedzielę samolot powiązany z pogodowymi działaniami Zjednoczonych Emiratów Arabskich przeleciał nad całym krajem. Ahmed Habib, meteorolog z Narodowego Centrum Meteorologii (NCM) powiedział zaś Bloombergowi, że parę dni przed powodzią lotów odbywanych w celu zasiewu chmur było kilka.
Władze Dubaju twierdzą, że za powódź odpowiada obszar niskiego ciśnienia niosący wilgotne powietrze znad Oceanu Indyjskiego
Z kolei władze zaprzeczają, by loty odbywały się tuż przed kataklizmem, podając, iż za ulewę odpowiadają naturalne zjawiska, a konkretnie obszar niskiego ciśnienia niosący wilgotne powietrze znad Oceanu Indyjskiego. Gdyby teoria o nieudanym zasiewaniu chmur potwierdziła się, władze Dubaju musiałyby z pewnością wypłacić niebotyczne odszkodowania właścicielom zniszczonych rezydencji, firm i luksusowych samochodów, których w wieku wypadkach nie uda się już niestety uratować.