Dwójka małych dzieci wyrwana z objęć ojca przez falę powodziową! 3-latek i 5-latek zaginieni po powodzi w Hiszpanii
Ta powódź pod względem ilości opadów była nawet cztery razy gorsza, niż ta, która we wrześniu nawiedziła Polskę! Aż trudno sobie wyobrazić, co przeżywają teraz mieszkańcy Hiszpanii, zwłaszcza Walencji, która w zeszłym tygodniu częściowo została dosłownie zmieciona z powierzchni ziemi przez ogromną falę. Woda nadeszła nagle i zaskoczyła ludzi w domach i samochodach. Dziś wielu przekonuje, że władze powiadamiały ich o zagrożeniu, gdy było za późno na ucieczkę lub że w ogóle o niczym nie wiedzieli. Liczba ofiar powodzi w Hiszpanii przekroczyła dwieście, a według władz Walencji na liście zaginionych znajduje się obecnie 89 osób. Jest też 62 niezidentyfikowanych ciał. Historie, które napływają z Hiszpanii, są wyjątkowo tragiczne. The Times czy Mail Online piszą choćby o dwójce małych dzieci, które zostały wyrwane przez falę powodziową z objęć ojca. Tragedia rozegrała się w mieście Torrent w Walencji. Roben Matias (3 l.) i i jego brat Izan (5 l.) siedzieli z ojcem w kuchni ich domu. Mężczyzna przyrządzał obiad, czekali na matkę, która miała niebawem wrócić z pracy w supermarkecie. Od rana padał deszcz. Nagle światło zgasło. Po chwili zaszokowana rodzina poczuła, że dom trzęsie się w posadach. Ściany zaczęły się walić, do środka wdarła się woda niczym tsunami w Azji. Ojciec chwycił synów w objęcia, ale siła żywiołu wyrwała ich i uniosła gdzieś w ciemność. Mężczyzna ocalał, bo gdy rzeka porwała go dwieście metrów od domu, zdołał chwycić się jakiejś gałęzi. Został ocalony, przeżyła też będąca w pracy żona, ale los dzieci jest nieznany. Ruben i Izan są na liście zaginionych.
"Kto wie, dokąd fala ich porwała - mogła zabrać ich gdziekolwiek w dół rzeki, a nawet na morze"
Barbara Sastre, ciotka dzieci, powiedziała The Times: „Wszystko, co zostało zepchnięte w dół wąwozu – samochody, drzewa i kontener – uderzyło w zewnętrzną ścianę sypialni z wielkim hukiem. Jesteśmy złamani. Oni są tacy mali, a minęło już tyle dni”. „Byli takimi uroczymi chłopcami, cieszyli się i śmiali, bawili się razem, a teraz ich nie ma.Kto wie, dokąd fala ich porwała - mogła zabrać ich gdziekolwiek w dół rzeki, a nawet na morze. Policja, straż cywilna i straż pożarna były wszędzie, ale nie ma po nich śladu" - powiedział sąsiad Mail Online. Zrozpaczona babcia dzieci, Antonia Maria Jimene, powiedziała, że trzymając się gałęzi, jej syn rozważał puszczenie jej, bo był w takiej rozpaczy po utracie synów: „W pewnym momencie mój syn nawet pomyślał, że puści gałąź, żeby i on mógł zostać porwany. Czy możesz to sobie wyobrazić? Ale nie zrobił tego, ponieważ pomyślał: „Jak mogę zostawić żonę samą po stracie chłopców?”" - opowiada babcia zaginionych braci. „Mój syn jest teraz w szpitalu z urazami nóg i nie wie, gdzie są jego dzieci, a władze nic nie robią” - dodaje zrozpaczona babcia.