Już oficjalnie wiadomo, że w pożarze apartamentowca w Wielkiej Brytanii zginęło wiele osób. Konkretna liczba ofiar śmiertelnych nie jest jeszcze podawana. Wiadomo także, że około 50 osób trafiło do szpitali. Wciąż trwa akcja ratunkowa. Warunki są niebezpieczne, ponieważ w pożarze poważnie została uszkodzona konstrukcja apartamentowca. Do tej śledczy ustalili, że ogień pojawił się na 4. piętrze wieżowca i szybko rozprzestrzenił się na kolejne kondygnacje.
Świadkowie, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia relacjonują, że to, co zobaczyli mroziło krew w żyłach. - Z okien wyglądały dzieciaki, ludzie świecili telefonami komórkowymi, prosząc o pomoc, ale strażacy nie mogli się dostać na górę - powiedział jeden ze świadków. - Słyszałem ludzi wołających o pomoc z 20. albo 19. piętra, świecili latarkami, a teraz przestali. Nie wiem, co się z nimi stało, czy są bezpieczni czy nie - dodał mieszkaniec sąsiedniego budynku w rozmowie z Reuters. - Przerażający widok - kobieta, która za okno wystawiała swoje dziecko, by je uratować. Krzyczała o pomoc. Tam będą dziesiątki, jeśli nie setki zabitych - dodał kolejny świadek.
Zobacz: Pożar apartamentowca w Londynie. Czy byli tam Polacy? [RELACJA na żywo]