i ogień trawi wszystko, co spotka na swojej drodze. Śmiercionośny żywioł dotarł do małej rybackiej wioski Dunalley i w jednej chwili otoczył położony nad brzegiem jeziora dom państwa Holmsów. Płomienie odcięły mieszkańcom drogę ucieczki.
Tim Holmes i jego żona podjęli decyzję, że razem z pięciorgiem wnucząt, którymi się opiekowali, schronią się w jeziorze. Wszyscy wskoczyli do wody.
- Najgorszy był dym. Trzymaliśmy zatem głowy nisko, woda sięgała naszych podbródków. Próbowaliśmy oddychać. Ogień szalał przez 3 godziny. Wszystko wokół płonęło - opowiadał w jednym z wywiadów dziadek.
Tim postanowił udokumentować dramatyczne chwile. - Miałem nadzieję, że w razie naszej śmierci choć zdjęcia przetrwają i staną się pamiątką dla rodziców dzieci - dodał. Na szczęście nic nikomu się nie stało. Maluchy w szoku, ale całe i zdrowe wróciły do mamy i taty.