Jak donosi National Public Radio (NPR), powodem jest wysokie bezrobocie wśród młodych Amerykanów, sięgające 25 procent. Politycy są zdania, że oferowanie pracy zagranicznym studentom odbiera szanse na pracę amerykańskiej młodzieży. A poza tym jest ekonomicznie nie opłacalne.
Politycy przypominają, że J-1 to kategoria wizowa stworzona kilka dekad temu, w zupełnie innej rzeczywistości zarówno ekonomicznej, jak i politycznej. Głównym założeniem J-1 Visa Exchange Program było to, aby dać szanse zagranicznym studentom, którzy nie mają w Stanach bliskich ani znajomych, na przyjazd do USA w ramach "kulturowej wymiany". Zgłaszający się do programu pracodawcy muszą gwarantować im zamieszkanie i pracę, dzięki której młodzi ludzie mogą się w tym czasie utrzymywać. Z reguły są to prace jako opiekun na obozach, au pairs lub w parkach rozrywki (amusement parks). Ten rodzaj wyjazdu chwalili sobie dotąd zarwno młodzi ludzie, jak i właściciele ośrodków rekreacyjnych. Na przykład Beth Schaefer, współwłaściciel parku wodnego French Woods w stanie Nowy Jork. Mężczyzna mówi, że zatrudnia w sumie 400 osób w ramach wymiany. I jego zdaniem wcale nie odbierają one miejsc pracy Amerykanom.
Ale politycy są innego zdania. Poza tym zwracają uwagę, że zbyt często dochodziło do rażących nadużyć, bo pracodawcy wykorzystywali zagranicznych studentów jako tanią siłę roboczą, a niejednokrotnie traktowali ich wręcz jak niewolników. Dlatego w obecnej sytuacji imigracyjnej i ekonomicznej chcą program mocno zmienić.