Wzbudzali zaufanie, a mieszkańcom Konga wydawali się niemal aniołami zesłanymi z nieba. Przecież byli lekarzami i innymi pracownikami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Tymczasem jak potwierdza dziś niezależna komisja do spraw nadużyć seksualnych w Demokratycznej Republice Konga, aż 21 z nich dzięki swoim stanowiskom wykorzystywało seksualnie kobiety. Ta szokująca sprawa dotyczy afrykańskiej misji WHO w Kongu w latach 2018-2020. Światowa Organizacja Zdrowia miała tam walczyć z ebolą. Jeszcze w ubiegłym roku Thomson Reuters Foundation i The New Humanitarian zaczęły śledztwo po tym, jak aż 50 kobiet oskarżyło pracowników WHO i innych organizacji charytatywnych o wykorzystywanie seksualne. W niektórych przypadkach sprawcy upijali ofiary, w innych używali siły, jak wobec 13-letniej dziewczynki, którą zaczepił na ulicy kierowca WHO.
NIE PRZEGAP: Meghan Markle okłamała księcia Harry'ego! Przeszłość księżnej ujawniona
NIE PRZEGAP: Britney Spears WOLNA! Decyzja sądu, ojciec zawieszony w prawach kuratora
Dziecko sprzedawało karty telefoniczne, żeby pomóc finansowo swojej biednej rodzinie. Kierowca zaproponował 13-latce podwózkę. Dziewczynka wsiadła do samochodu, a mężczyzna wywiózł ją do hotelu i zgwałcił. Inni sprawcy, w tym jeden z lekarzy wykorzystywali ciężką sytuację materialną kobiet i obiecywali im pracę za seks. Część ofiar zaszła w ciążę, a wtedy sprawcy zmuszali je do aborcji. Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus przeprosił ofiary i zapowiedział "surowe konsekwencje", które nie ominą sprawców. Śledztwo jest prowadzone także w Kongu.